Zrób na złość - uśmiechnij się



Szalejąc w amoku sobotnich porządków, słucham dziś cały dzień "Trójki". Gdy usłyszałam kawałek "Orzeł może" zespołu Mogliwczwartek [słowa: Artur Andrus (którego lubię niezmiernie). Posłuchać można na blogu i poznać skład grupy], to się zatrzymałam i uśmiechnęłam. I zaczęłam tańczyć, tak jak się to robiło w bigbitowych latach 60'. Szajba i korba ;-)







Więcej o akcji "Orzeł może" wyczytałam tu: Polskie Radio.

Super. Ktoś się wziął na większą skalę za promowanie optymizmu. 
Cieszę się, że akcji patronuje m.in. Prezydent RP.

Przestronicowałam zwyczajowo internet, żeby zobaczyć, jak się akcja przyjmuje i trafiłam w miejsca, gdzie się ją przede wszystkim upolitycznia. Powiem krótko: to taka akcja, że jak dla mnie, kto pierwszy ten lepszy. Gdyby patronowała jej jakaś partia polityczna, to bym była mile zaskoczona, gdyby wywołali ją wielką falą blogerzy, byłoby cudnie - ponieważ nie ma to znaczenia... chociaż co może być skutkiem z dłuższej perspektywy czasu, to kojarzenie Prezydenta Komorowskiego z promowaniem optymizmu w Polsce w czasach kryzysu (chociaż nie lubię tego słowa, bo dla mnie to po prostu czas zmian) i to już akurat jest świetne. Bardzo dobrze. To sygnał, jaki chcę dostawać od głowy państwa. Też.

Promujmy w Polsce optymizm. Czujmy go, przede wszystkim.
Ja jestem "za" i się przyłączam do tej akcji :-)

Na luzie i z uśmiechem. Odkładajmy te nasze troski i zmartwienia. Uczmy się patrzeć inaczej. Z innej perspektywy. My, Polacy. Tak, w takich akcjach chcę się czuć Polką :-) 

Odnośnie komentarzy, że ludzie mają ciężko, powiem jeszcze krócej: a co to ma do rzeczy? 
Nie ma czasu na radość, uśmiech? Bzdura. Zawsze jest. 

Faktycznie, kiedyś ludzie też mieli ciężko, a właściwie prawie nic nie mieli, a potrafili się cieszyć, marzyć, bawić się. Odrywać od problematyki spraw trudnych i znajdować powody do radości i uśmiechu. 
Tak. Pamiętam to. Nie było to ani wynikiem poprawności politycznej, ani łykania prozacu. Właściwie nawet kłótnie były zabawne w swojej niepowadze powodów. Ba! Obrażanie się było jakieś takie groteskowe. To było piękne. Co różniło ówczesnych Polaków od dzisiejszych? Kiedyś wszystko się brało absurdem i robiło się z tego kabaret, do tego dość inteligentny, bo tego wymagały warunki. Dziś się głównie bierze sprawy złością i agresją. Skuteczność? Historia pokazuje. 
Sprawy wielkie były sprawami wielkimi, sprawy błahe błahymi. Wszystko miało swoje miejsce. 
Dziś nie ma jasności i stąd te obce podziały, które omija się, jak kłócących się na ulicy pijaków, żeby nie oberwać w nieswojej awanturze. 

To efekt wolności. 


Wracając do akcji: o ile nie praktykuję chodzenia w marszach, to bardzo, bardzo chciałabym, żeby propagowanie optymizmu nabrało dużego rozpędu i żeby bycie optymistą stało się modne. 
Slow life może sobie być niszowy, ale optymizm niech będzie najważniejszym trendem promowanym przy każdej okazji. Niech zrzędzenie i narzekanie staną się niemodne.
To fajna droga do zmian, ale też do życia tu i teraz. 

Niech ta akcja rozpocznie, nakręci coś dobrego i pozytywnego. Nową modę. Niech ci, którzy chcą być optymistami nie boją się okazywać tego. Ciężko jest? A skąd wiesz? A może właśnie teraz jest dobrze? Hm? No właśnie. Zatrzymaj się i uśmiechnij. Albo przynajmniej poczuj przyjemność pozytywnego myślenia. Ja lubię. To jak przyjemne głaskanie ego i świata. Szajba i korba. 

A. Andrus w formie: 

Człowieku! No przecież,
Jak sam nie chcesz, to się nie ciesz,
Ale niech cię tak nie peszą,
Ci, co się do ciebie cieszą,
Chudzi, grubi,
Starzy, młodzi,
Daj się lubić,
Co ci szkodzi?



Komentarze