Sopockie pastele

Tylko wyszło trochę słońca, ruszyliśmy w stronę Sopotu.



Mieliśmy tylko godzinę, więc chciałam chociaż zaczerpnąć sopockiego powietrza. Czy jest inne niż w Gdańsku? Tak. Ma inny zapach. 
W Sopocie przy Molo można dostać najlepsze oscypki z żurawiną (w tej części kraju) i gofry. Te sezonowe przysmaki trzeba zaliczyć raz w roku. Taka tradycja. Szczególnie oscypki przypominają Zakopane. Nic nie poradzę. Przekornie tu smakują mi lepiej. Właśnie w Sopocie. Są z innej bajki. 



Sopot jest miastem modnym. Obowiązujące w tym sezonie pastele są wszędzie. Za chwilę Monte Casino wypełni się ludźmi. To ostatnie chwile, żeby poczuć je w takim spokoju.



Podobieństwo między zakopiańskim deptakiem Krupówki a sopockim Monte Casino jest jednak bardzo silne. Oscypki nad morzem, na Molo, jak pod Gubałówką. Początek i koniec. Na swój sposób. Niby tandetne, a mnie osobiście sprawia przyjemność, bo budzi wspomnienia. 

Widziałam dziś krokusy. 
W tym samym miejscu, przy placu Rybackim (jeden z najbardziej uroczych zakamarków Sopotu). Jak co roku. To dobry znak.

Ciekawostka: centrum Sopotu zdominowane jest przez azjatyckie kuchnie. Tajska, indyjska, chińska, japońska. Nie brakuje też salonów masażu tajskiego.

Dobrze wiedzieć.



Komentarze