Lepiej

Lipiec był miesiącem telefonów i maili o treści "będę w Gdańsku, musimy się koniecznie spotkać".
Uwielbiam to, gdy ktoś mi pokazuje, że spędzając w Gdańsku kilka dni, chce się spotkać też ze mną i sygnalizuje obecność z wyprzedzeniem. Co by nie było, takie osoby zawsze będą mieć u mnie pierwszeństwo.
Nie lubię niespodziewanych gości. Jeśli ktoś jest akurat w Gdańsku i nie ma co z sobą zrobić, to ja mu nie pomogę. Dlaczego? Bo jestem wredna, ale głównie, gdyż nie pofatygował się uprzedzić, że będzie i np. Nie zaproponował po ludzku "spotkajmy się w miarę możliwości".
Uda się, to dobrze, nie, to przy innej okazji. Ale nie w ramach "nudzę się godzinę, spotkajmy się". Jakieś niespodziewane akcje i pomoc dosłowna to co innego. I oczywiste.

Jestem kobietą starej daty. Lubię szanować czas ludzi, lubię, gdy inni szanują mój i nie zakładają, że właśnie siedzę i marzę, żeby się zaanonsowali.






Często wyjeżdżam służbowo. Zdarza mi się bywać w miastach, w których mam znajomych. Gdy wiem, że nie będę miała czasu na 100%, to nawet nie zawracam głowy. Podróżując prywatnie uprzedzam znajomych czy rodzinę, że będę w okolicy. Nie wyobrażam sobie zajechać spontanicznie pod drzwi z okrzykiem "Niespodzianka! Wpadamy na kawę!". Po takiej niespodziance można mieć traumę do końca życia.
Kiedyś było inaczej? Oczywiście. Za czasów liceum i ew. studiów to prawie wszystko było spontanem. Potem zaczynamy zarządzać czasem i wolne chwile mają inną wartość. Spontaniczność zmienia znaczenie.

Owszem, zdarzają się spontaniczne wyjazdy, ale zawsze, ale to zawsze jest czas, żeby porozmawiać i upewnić się, że komuś nie psujemy szyków, że znajdzie dla nas czas.
Można to zrobić żartobliwie, ale zawsze z możliwym wyprzedzeniem.
Najlepiej być wyczekiwanym gościem i na spontaniczność brać poprawkę bon tonu. Nie zmuszajmy ludzi, do zmiany planów. Budujmy je razem.
Gdy ktoś uprzedza, że będzie, to nigdy się nie obrażę, jeśli się nie spotkamy, bo wiem doskonale z doświadczenia, że czasu bywa za mało, żeby spotkać się ze wszystkimi.
Wystarczy jednak dać znać, że w miarę możliwości, chcemy się spotkać. Miłe i kulturalne. Szacunek zawsze będzie na czasie i zawsze spotka się z dobrym odbiorem też w przyszłości.

(...)


Nie napiszę w tym miejscu tego, co chciałam, a chciałam powarczeć na ludzi, którzy czują się lepsi, bo mają dzieci. Ba, miałam już wrzuconą zjadliwą notkę z dedykacją.
Nie pojadę po tych, którzy mnie irytują czasami swoimi przesadnymi kompleksami, leczonymi na innych, mniej lub bardziej przypadkowych ludziach.
Nie pojadę po tych wszystkich momentach słabości u innych.
Czy czucie się lepszym z powodu posiadania dziecka jest takim momentem słabości? Oczywiście.
Jak każda jedna chwila, gdy karmimy ego różnicami.

Notki nie będzie, bo gdy wyszłam z salsy (borze, jak mi dziś było dobrze), odezwała się K. Przegadałyśmy ponad godzinę. Też o tym. Zauważyła, że przy tym temacie robię się agresywna, w sensie bluzgam jak szewc. To nic nowego, bo ja generalnie sporo klnę, gdy tylko poczuję wenę, a czuję ją często, tylko zastanowiło mnie potem (gdy padła mi bateria w tel.), dlaczego przy tym wątku szczególnie.

 I nie wiem :-)
Zrozumiałam, że przecież mam to łaskawie w poważaniu, z jakich powodów ktoś czuje się lepszy i jak bardzo absurdalne są to powody wg mnie. No nie będę się już wkurzać na człowieka, bo się czuje lepszy, gdy ja wcale nie rywalizuję. Mojemu poczuciu zajebizmu nie robi to różnicy.
Wszyscy mamy chwile słabości i coś powoduje chwile zazdrości.

Ja akurat takich chwil zazdrości nie mam, bo jestem zbyt zajęta sobą i zawsze cieszy mnie, gdy innym się coś udaje. No niech mają, na zdrowie. Serio. Do siebie przecież też tak podchodzę.
Hejterzy życia i tak im to wyrzygają i skrytykują, a ja lubię równowagę.

I zdałam sobie sprawę, że jeśli znowu ktoś będzie się czuł lepszy ode mnie, to powiem tylko "na zdrowie".
Mam to w dupie, ale fajnie, że masz potrzebę porównania się ze mną i podbudowania.
Chociażby tym, że masz dziecko.
Niech zdrowo rośnie.

Idę poczytać książkę.
Ech ludzie.


Komentarze

  1. He he he.
    Kiedyś mnie ten temat denerwował, trochę bardziej niż powinien. Teraz mam ogromny ubaw i już mnie nie wyprowadzają z równowagi szczęśliwi rodzice. To chyba taki slowlife. Ale tego w tym komentarzu nie będzie a było i zostało skasowane. Nawet na telefon to za gruba sprawa. To temat na kilka kaw.
    Właśnie, napiłbym się dobrej, świeżo palonej kawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz - i o to chodzi - żeby pomyśleć, zastanowić się, zatrzymać. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to zrobiłaś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom. Wczoraj doznałam olśnienia level 200:

      Sztuką jest żyć obok cudzych kompleksów.


      Usuń
    2. Proszę nie umieszczać linków do innych blogów.

      Usuń
  3. Mhm. Opisuję to od początku bloga i odsyłam niezmiennie do tagów o pracy nad sobą, samorozwoju i budowaniu relacji oraz asertywności, bo to tak samo podstawy slow life wg mnie. Nie można nic zmienić bez zrozumienia tego.
    Dla mnie to nie jest nic nowego i wiem o tym od bardzo wielu lat. Liczy się praktyka i różne przykłady i okoliczności.

    Psychologię mam dość dobrze rozpracowaną, bo zajmuję się nią od liceum. Psychologia sprzedaży to w końcu element mojej pracy, łączący marketing z psychologią klasyczną oraz coachingiem. Najważniejsze, to widzieć zależności.

    Pokazuję, że ludzkie kompleksy wychodzą w bardzo różny sposób. Przykład z posiadaniem dzieci to kolejny i jako nierodzic, każdy powinien to potraktować właśnie z dystansem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony troszkę jestem ciekawa tej wycofanej notki, a z drugiej strony zachwyciła mnie Twoja postawa i zaczynam się zastanawiać, czemu mnie (jako bezdzietnej kobiety) jeszcze na taką nie stać. Alę postaram się nad tym pracować, bo podobne sytuacje zaczynają się mnożyć wraz z upływającymi latami.
      pozdrawiam!
      i dziękuję...

      Usuń
    2. To dobrze. Trzymam kciuki, żebyś to poczuła i żeby te sytuacje cię ani nie wkurzały, ani nie smuciły.
      Z dzieckiem jest jak z lotem w kosmos: poleci się, to cudnie, nie poleci, to też pięknie.
      Dzięki za dobre słowo i również pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. "Ja akurat takich chwil zazdrości nie mam" Marzena, srsly? a może jednak masz kompleksy, jakieś zagadane, zaklepane bolączki, bo tyle lat "szczęśliwego małżeństwa", namiętne noce, love i potomstwa nie ma i nie zanosi się? "bo jestem zbyt zajęta sobą" no proszę Cię:D tyle kompleksów dostrzegasz u innych, jak nikt inny u nikogo nigdzie, no nikt i nigdzie:) Zamiast to robić, myśleć za innych, podpierać się "cudzymi kompleksami", pomstować, tuptać nóżką i obiecywać "sobie" na przyszłość to i owo, napisz notkę o antykonceptach - dla wielu młodych możesz być Ty i małż Twój drogowskazem jak to tak to, żeby nic. Uśmiechu na co dzień moc życzę:) a co najmniej otartej, samoakceptującej postawy "chcemy, ale nie udaje się". Ludzkie. ps.kompleksy wychodzą w przeróżny sposób, u ciebie dość jaskrawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Acha, to ciekawe.

    Wiesz czemu nie mam kompleksów i nie zazdroszczę innym? Bo za dużo widziałam i przeszłam, żeby poruszać się po tak płytkich rejonach. To strasznie szczeniackie.

    Brak dziecka powodem kompleksów? Kamą. Dziecko to nie gadżet, którym można się pochwalić, albo wyśmiać jego brak. Tzn. można, ale to jest słabe.

    A tak na marginesie, naprawdę myślisz, że każdy musi mieć kompleksy? Kompleksy są z gruntu złe, bo powodują działania z niewłaściwych pobudek. Praca nad sobą, nad swoim życiem, ocena możliwości nie powinna wg mnie wynikać z kompleksów. Człowiek ma prawo się rozwijać, żeby być lepszym we własnych oczach, a nie żeby przestać czuć się gorszym od innych. Naprawdę. Zmieniać swoje podejście. To proces, który nie powinien się skończyć u nikogo.

    Dalej. Ja nie oceniam ludzi (bo całego człowieka nie da się ocenić w 2 zdaniach), tylko zachowania i tak, mam do tego prawo i mam prawo je skrytykować. Serio, serio. Mogę pisać co chcę, bo po to są blogi. Spróbuj kiedyś.

    I wybacz, ale uśmiecham się widząc domysły, czemu nie mamy dziecka. Faktycznie zbiorę kiedyś te wszystkie domysły w całość.

    Kończąc, chętnie poczytam, jakie mam wg ciebie kompleksy. Opowiadaj. To piękne, gdy inni wiedzą o nas więcej niż my sami, takie... no właśnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. "A tak na marginesie, naprawdę myślisz, że każdy musi mieć kompleksy?" naprawdę coś takiego stwierdziłam? tak? nie??.. w takim razie, wybacz, nie odniosę się.
    Uważam, co uważam, mianowicie, że człowiek, który bez pytania, bez związku ze związkiem, tematem oraz kompletnie z nieba, regularnie, co jakiś czas, niepytany zapewnia, że nie ma kompleksów, nie ma ze sobą problemów, abstrahując całkowicie od potencjalnego i dowolnego tła tychże, to nie jest człowiek, który faktycznie (!) kompleksów nie ma. To ktoś, kto z ich obciążenia i zła zdążył już sobie zdać sprawę, ktoś, kto pewnie jest na dobrej drodze i nad pozbyciem się ich mocno pracuje, niemniej jednak - właśnie pracuje. Człowiek bez kompleksów zwyczajnie o nich nie myśli, a co za tym idzie, uporczywie o ich braku nie zapewnia. Dokładnie tak, jak człowiek ze zdrowym kręgosłupem nie ma potrzeby informowania otoczenia o braku garba. Bo nie ma.
    Dlaczego faktycznie nie macie dzieci? Absolutnie mnie to nie interesuje, none of my business jak to mówią. Dużo ciekawszy jest fakt, dlaczego tak zapewniasz, że akurat na tym tle nie masz guza i dlaczego ktoś tam ktoś tam tak cię zdenerwował z potokiem bluzgów włącznie, choć może u ciebie to norma.
    Na marginesie, posiadanie dziecka to powód do czucia się lepszym jak każdy inny. Jeden czuje się lepszy, bo umie chodzić na obcasach, inny, bo nie czuje się zaszczuty w pracy w przeciwieństwie do całej masy innych - w jego oczach - nieszczęśników w kajdanach, jeszcze inny bo ma dziecko. Powód jak powód. Właściwie to posiadanie, czyt, wychowywanie dziecka nawet wybija się na tym tle. Dopiero dopatrywanie się we wszystkich innych ludziach kompleksów jest faktycznie słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dopiero dopatrywanie się we wszystkich innych ludziach kompleksów jest faktycznie słabe."
      Ależ piękna samokrytyka z twojej strony. Brawo.

      Proponuję odłożenie tego wątku do kolejnej notki, w której wytknę jakieś cudze kompleksy ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl