Tak się składa, że chodzi o skład






Wchodzę do piekarni. Wybieram chleb (żytni). Pani go kroi a ja w tym czasie czytam skład "Kwasu chlebowego" stojącego na półce. 
Prawie sam cukier. Odstawiam.
- Chce go Pani? - pyta ekspedientka
- Chciałam, dopóki nie sprawdziłam składu. To coś nie ma nic wspólnego z kwasem chlebowym. Szkoda - odpowiadam. 
- Wie Pani co? To ciekawe, że coraz więcej osób sprawdza skład tego, co sprzedajemy. I coraz więcej osób odkłada to na półkę, krytykując właśnie skład. 




To wiadomość roku. Naprawdę. Pierwszy dowód, że rośnie świadomość ludzi, żeby wybierać krytycznie, nie kierując się tylko nazwą, etykietką, kolorkami i reklamami. 

Ludzie zaczynają sprawdzać skład i robić to co można zrobić najlepszego - po prostu odkładają na półkę produkt, który nie spełnia ich wymogów tego najważniejszego kryterium. 

Można robić wszystko, żeby wyczulać na wagę jakości jedzenia. Jedynym czynnikiem, który może jednak realnie zmienić rynek jest właśnie nie kupowanie byle czego. Wybieranie tylko najlepszych produktów. 

Że producenci czegoś takiego padną? No cóż. Jak ktoś pakuje w innych byle co, to chyba nie spodziewa się aż tak bezgranicznej naiwności. Czasy się zmieniają. 

Jako konsument mam najsilniejsze narzędzie  - prawo wyboru. Prawo odłożenia na półkę czegoś, co ma beznadziejny skład. 


Tak, wiem, że idealnych produktów jest niewiele. Wiem, że trzeba w tym wszystkim zachować rozsądek. Rozsądek oznacza jednak unikanie czegoś, co jest złudzeniem. 

Proste. 

Uśmiecham się. Naprawdę Pani z piekarni zrobiła mój dzień.



Komentarze

  1. Ojej, to naprawdę świetnie! Też staram się czytać skład, ale prawda jest taka, że np. sklepy z żywnością ekologiczną niestety nie są na moją kieszeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi, że zdrowe jedzenie nie ma być luksusem dostępnym dla wybranych. To dobra droga, do spowodowania takich właśnie zmian.

      Usuń
  2. Ludzie nie chcą ekologicznych produktów bo te ekologiczne są brzydsze niż produkowane masowo i przy użyciu chemii. Wiem bo mam spory ogród i trochę mi warzyw i owoców zostaje, a jako że produkuję je dla siebie więc nie paskudzę chemią. Poza tym na małą skalę nie opłaca mi się kupować chemii. Ale jak próbuję sprzedać nadwyżki na targu to klienci pomacają, poględzą i pójdą do supermarketu. Bo tam jabłka są wielkie i błyszczące, marchewka prosta i też wielka a rzodkiewki mają wszystkie jednakowy kształt i wielkość. Cen wcale nie wystawiam wysokich, zazwyczaj na poziomie normalnego warzywniaka lub ciut niżej. Z produktów naturalnych dobrze sprzedają mi się tylko jajka od szczęśliwych bo wolnowybiegowych kur. Chyba w tym roku przerobię cały ogród na teren rekreacyjny dla kur:) Niech będą jeszcze bardziej szczęśliwe..... Mnie się wydaje że ludzie tylko lubią dużo mówić o ekologii i o zdrowym żywieniu a potem jak przyjdzie co do czego to i tak kupią oczami a nie rozumem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl