O wolności słowa i komunikacji

"Podobają" mi się zarzuty "Nie jesteś obiektywny".
A muszę?
Dlaczego nie możemy po prostu porozmawiać, subiektywnie?




Umówmy się. Nikt nie jest obiektywny. Człowiek nie jest komputerem, który tylko przetwarza dane i generuje w oparciu o nie dostępny wynik. Człowiek zawsze będzie subiektywny. Zawsze.  

Obiektywne możemy wyrażać osądy, opinie. To kwestia poprawnego sformułowania zdania. Ba, wyrok sądu będzie obiektywny, ale osobista opinia sędziego może być zupełnie inna. Od tego są adwokat i prokurator, żeby przedstawić dowody. Dlatego to trudny zawód, ale sędzia wyrokuje w oparciu o dowody. Nie jest teoretycznie związany z żadną ze stron. Nie wyrokuje, dopóki nie dostanie kompletu danych.

Ale to własnie nie jest rozmowa tylko operowanie dowodami. W życiu przeważnie rozmawiamy. Opieramy się o jakieś fakty, a raczej o strzępy danych, ale to nadal jest rozmowa, a nie rozprawa.
Widzisz różnicę? 




Mój ulubiony przykład. 
Kłócąca się para. Znajomi. 

Jesteś osobą trzecią. Kto ma rację? Każą Ci wybierać. Nie rób tego. Zapewniam Cię, że nie znasz wszystkich faktów i wiesz tyle, ile ci powiedzieli, ile widzisz. Przyznanie racji którejś stronie obróci się przeciwko Tobie. Jesteś stroną sprawy, chcąc nie chcąc. Jako przyjaciel, znajomy, jedyne co możesz dobrego powiedzieć to - dogadajcie się między sobą. nie mieszajcie mnie w to. 
Potraktuj ich jak widz. Daj im się wyżyć (jako przyjaciel), ale nie wchodź w mediację. Przegrasz ;-)

Nie wchodź w rolę mediatora w relacjach ze znajomymi. Ja wiem, że chcesz dobrze. Nie rób tego. Ja wiem, że to kuszące, ale działa tylko w amerykańskich operach mydlanych. W realu, np. jeśli masz w rodzinie psychologa, to on ci nie pomoże (ja mam kuzynkę, to wiem), bo nie może. Jesteście związani emocjonalnie. W razie czego da Ci numer do kogoś innego. To jest normalne, bo taka osoba nie może obiektywnie ocenić. Jako pacjent masz być oceniany przez pryzmat swojego problemu a nie ulubiona kuzynka z problemem. Sprawa, problem do załatwienia a człowiek, ludzie związani z tą sprawą to zupełnie inne bieguny. Pamiętaj o tym. 

Nie bez powodu, w sprawach spornych skuteczniej opiniują osoby niezwiązane z żadną ze stron. Terapeuci, psycholodzy, mediatorzy, księża, sędziowie, ba, z tego co widziała, to nawet wróżki ;-) (Ludzie, serio, ja staram się rozumieć świat, ale pytanie przez telefon obcą kobietę, czy mój związek ma sens, to jakaś abstrakcja, ale jeśli to komuś pomaga, to spoko). 

Jesteśmy jako ludzie subiektywni. Zawsze. Od naszej wiedzy, sprytu, mądrości, zależy jak wykorzystamy to, żeby udowodnić obiektywny charakter opisu. Generalnie, z dystansu wszystko, no prawie wszystko można podważyć, zanegować odpowiednimi argumentami. Niewiele jest spraw bezdyskusyjnych. 
Bardzo niewiele. 
A już zupełnie, gdy wchodzi na scenę filozofia. Ona zaneguje wszystko :-)

Tak czy inaczej, bardzo bym chciała, żeby w szkołach uczyli retoryki, umiejętności prowadzenia rozmowy. Oddzielanie oceny przedmiotu od podmiotu. Wyrażanie opinii bez obrażania. Nie nad interpretowania i nie wyrywania słów z kontekstu. Te zabiegi są takie typowe dla polityków, którzy powinni dawać przykład prowadzenia rozmowy, ale nie wszyscy dają i ludzie słuchając ich myślą, że to jest dobre. No nie jest. Szkoda, że ludzie zajmujący się prawdziwą dyplomacją trzymają się z dala od kamer, ale dobrze, że czasami popełnią jakąś książkę.

Dlaczego istnieje taka łatwość przenoszenia opinii  i sprawie na autora, bohatera?
Dlaczego, przede wszystkim, zabija się rozmowę u podstaw? Już w pierwszym zdaniu? Dlaczego wyrażenie opinii jest tak blokowane? Dlaczego albo sama opinia albo jej komentarz zawiera od razu atak, albo tzw głupio-mądrą odpowiedź? 

Przykłady? 
1.
- ten film jest nudny 
- a ty jesteś głupi, bo go nie rozumiesz
(serio? to ma być rozmowa?)
(a można chociażby zapytać, dlaczego rozmówca tak uważa, przecież to jest to, co jest istotne) 

2.
- po co to komu?
- krytykujesz, zanim poznasz
(serio?, gdzie tu krytyka?)
(a wystarczy odpowiedzieć na pytanie)

3.
- powinniśmy podnieść podatki
- to kompromitacja, oddajcie się do dymisji
(acha)
(takie stwierdzenie otwiera wiele pytań, gdzie tu podstawa do tak drastycznej opinii zawartej w odpowiedzi?)

4.
- pójdziesz ze mną na kawę?
- nie podrywaj mnie
(mhm)
(pierwszy krok do nieporozumień - nadinterpretacja, chyba że żart, ale to już obie strony wiedzą lepiej, z reguły jednak miejsce ma nadinterpretacja)

5.
- mleko jest niezdrowe
- powiedz to krowie
(a wystarczyło powiedzieć - rozwiń zdanie, przecież za tym zdaniem stoi jakieś uzasadnienie?) 

(Chciałam poważniej, ale nie mam pomysłu, nie w tym jednak rzecz, chodzi o konstrukcję rozmowy).


Chcę podkreślić, że często dialog zostaje zabity w powijakach, więc jak ludzie chcą się dogadywać? A może nie chcą? Dlaczego jest taka presja na obiektywne opinie, skoro z większości spraw lepiej, naturalniej jest operować opinią własną.
Obiektywne opinie sprowadzają się do frazesów "amerykańscy naukowcy udowodnili...".
Nie masz źródła, ale masz autorytet. Nie masz pokazanego sposobu przeprowadzenia badań, ale masz wynik, który masz przyjąć jako pewnik.
Nie. Nauka nauką, ale opinie powinny być cenne jako subiektywne. Dlatego tak bardzo zachęcam, do wyrabiania własnego zdania. Niekierowania się emocjami.


Stąd się biorą też często problemy, że ludzie raz wypowiadają się jako eksperci w dziedzinie, a potem zupełnie inaczej "prywatnie". Jak masz opinię, to powinieneś mieć jedną jako TY. To wiarygodność. Twoje zawodowe zdanie powinno umacniać Twoją prywatną opinię. Po to masz wiedzę. Jeśli dostępna Ci wiedza i dowody zaprzeczają Twojemu prywatnemu zdaniu, to coś jest z Tobą nie tak.


Silenie się na obiektywizm jest jedną z większych hipokryzji, którym ulegamy.

Jeśli mam jakieś zdanie, to mam je jako ja. Bez względu na role społeczne, w jakich występuję. Rozdzielenie to wprowadzenie fikcji literackiej. Nie, nie trzeba kłamać, nie trzeba zmyślać, jeśli nasze zdanie na tę chwilę chcemy zachować dla siebie (bo wcale nie musimy go wyrażać tu i natychmiast głośno).

Przez ten bałagan w logice rozmów, w mieszaniu "subiektywnego" zdania z "obiektywnym", następuje te pomieszanie i przenoszenie opinii o przedmiocie na podmiot.

Jeśli ktoś mówi coś głupiego, to nie jest głupi, bo najmądrzejszym ludziom zdarza się powiedzieć coś głupiego. To w końcu też nasza subiektywna ocena, bo może to wcale nie jest głupie?
Oddzielajmy.
Starajmy się trzymać w życiu retorykę na wysokim poziomie.
Słuchajmy się wzajemnie. Umiejmy milczeć w rozmowie, żeby ktoś skończył myśl, zdanie. Poczekajmy.

Odnośmy się do tego, co słyszymy, widzimy a nie do tego, co nam się wydaje. Nie brońmy się, gdy nikt nie atakuje, nie atakujmy, gdy nie mamy powodów. I słuchajmy się wzajemnie. To nie kwestia mądrości a zwykłego, najbardziej prostego porozumiewania się.


Co mnie czasami zadziwia w internecie? Właśnie to, że ciężko o bardziej neutralne miejsce. Tu każdy z nas ma do dyspozycji w dużej perspektywie pierwszego planu wyłącznie to, co czyta. Widzi. Nie znamy autora, nie siedzi obok nas, nie jest naszym bliskim znajomym. Przecież to idealne pole do oceny treści a nie autora, więc skąd ta łatwość oceniania właśnie jego? Nie mam pojęcia, ale ja tak właśnie rozumuję. Może dlatego, że jestem starszym pokoleniem i logiki uczono mnie od dzieciństwa. 


Jeśli znamy autora, to trochę pozamiatane, ale nie do końca, ale jednak, ale niekoniecznie. Zależy ;-)


Mówi się, że żyjemy w dobie obrazkowej, może to bezpieczniejsze dla komunikacji?  Hm?

Nie, dobrze wiemy, że nie. Nie wracajmy do jaskini. Po prostu rozmawiajmy. Gdy trzeba. Gdy nie trzeba pozwalajmy sobie wzajemnie wyrażać opinie i nie brać ich do siebie. To jest właśnie wolność słowa.

Tylko na Boga, niech nie idzie w tym obrażanie kogoś, bo każda rozmowa zmutuje w coś nieciekawego. 


PS. Z innej beczki - Tylko wtedy żarty smakują, gdy stoi za nimi autentyczne zrozumienie materii, dlatego żartów się nie wyjaśnia ;-)

PS 2. Ja  i tak jestem fanka milczenia, słuchania, uważnego obserwowania i nie ferowania wyroków na gorąco, a że notka jest o rozmowie, to podkreślam uwagę uważnego słuchania. Działa.

PS 3. Czy każdą rozmowę da się uratować? Oczywiście, że nie. Naprawdę nie musimy się z każdym dogadywać. Ważniejsze, żebyśmy się przy tym po prostu nie obrażali. Odbieranie na różnych falach jest dość normalne i raczej dziwne byłoby, gdyby było inaczej. 

Nauka prowadzenia rozmowy. Może kiedyś świat zobaczy, że bez tego jednak jest słabszy.

Komentarze

  1. Marzeno, ja tak trochę z inne beczki. Kiedyś na Twoim blogu ( a czytam Cię od początku jeszcze "małżeńskich dialogów" ;)) wspomniałaś o książce "Biegnąca z wilkami". Ostatnio kręciłam się bez celu i pomysłu po małej księgarence i w oczy i w ręce wpadła mi właśnie ta pozycja. Rozczytałam się.Książka jest cudowna. Marzena, ja Ci bardzo dziękuję za tego Bloga, bo dzięki Twoim wpisom odkrywam świat i siebie w rytmie slow. Dzięki temu o życiu w rytmie fast zapomina się nomen-omen szybko;) Slow smakuje lepiej, pozwala się delektować światem i życiem. Pisz Kobito, bo jesteś fajna i mądra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się!
      I to moje, zupełnie SUBIEKTYWNE zdanie :D

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za Twoje słowa ;-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj już nie udawaj, że Cię fakt znajomości jakoś szczególnie przejął ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl