Best of Gdańsk, czyli Blog Forum Gdańsk ad 2012

Są różne rodzaje imprez zamkniętych. Na niektóre jedzie się z pełnym orgazmem, na niektóre jedzie się za karę, na niektóre jedzie się, bo się jeździ. Z targami, konferencjami różnie bywa. 
Są jednak takie, na których chce się być. Chociaż raz, a kolejne razy z ciekawości, co będzie tym razem. Gdańsk to Gdańsk, jednak od kiedy powstały obwodnice, odbyło się EURO i odbywa się BFG kocham go jeszcze bardziej. Moja duma sobie kwitnie. Co miało w sobie Blog Forum Gdańsk Anno Domini 2012? 


  • Sam pomysł zrobienia (chyba już) cyklicznej imprezy dla blogerów, ludzi związanych z szeroko rozumianym internetem, z naciskiem na blogosferę. Oczywiście konferencje dla branży technologicznych itp, zloty blogerów odbywają się pewnie częściej niż moje wahania nastrojów, jednak takiej drugiej imprezy nie ma: skupia zawodowców i amatorów (jak ja, bo zawodowcem jestem w czymś zupełnie innym). To, że wypowiadają się na panelach ci bardziej doświadczeni jest banalnie oczywiste. Nie chciałabym tracić swojego czasu na słuchanie kogoś, komu się wydaje, że jego prezentacja może być interesująca. Jestem kobietą z kosztownym, bezcennym wręcz pakietem wolnych minut. Na BFG nie tracę żadnej. 

  • Spotkanie blogerów, ludzi badających blogosferę, zjawiska zachodzące w internecie jako takim jest świetnym doświadczeniem samym w sobie (tu też szczególne podziękowania i pozdrowienia dla prelegentów blogerów i nieblogerów, na których panelach byłam w tym roku: m.in. Matyldy Kozakiewicz (uściski moja ulubiona, najbardziej seksowna filolożko ;-) dr Przemka Polańskiego (czuję niedosyt i niewyczerpanie tematu, ale dziękuję za zwrócenie uwagi na niektóre kwestie, które powinny nas zainteresować), Anny Luboń (redaktor z Elle, która opowiedziała, jak i po co pisać obrazowo), Tomka Tomczyk (buziaki najbardziej charyzmatyczny facecie z kotem, którego nie masz, uśmiech za prezentację ;-), Marcina Gotkiewicza (radca prawny), Roberta Ratajczaka (ekspert od prawa autorskiego) i Michała Sadowskiego z Brand24, (którego słuchałam jako jedyna, bo wszyscy wyszli ;-), ale tak poważniej to była to jedna z najfajniejszych prezentacji dla mnie jako marketingowca (tę firmę powinna znać każda firma, która ma fanpage). Dobra, na kilku z nich naprawdę było tak jak powinno: na luzie oraz panele dyskusyjne: 
1. "Poprawność językowa czy językowy fristajl" z udziałem Grzegorza Marczaka, Michała Góreckiego, Martyny Majchrzak i Tymona Tymańskiego oraz prowadzącej Matyldy Kozakiewicz. (Jeśli zacznę przeklinać tu jak szewc, czyli jak w życiu, to będzie to inspirowane tym panelem ;-)
2. "Hejters gonna hejt, jak radzić sobie z hejtem?" z udziałem Grzegorza Holewy i Bartłomieja Szkopa (chłopaków od projektu "Grażynka"), psychologa Krzysztofa Krejtza (którego też szczególnie i podwójnie serdecznie pozdrawiam ;-), Weroniki Jagodzińskiej i Mai Sablewskiej oraz prowadzącej Sylwii Kubryńskiej. (Przez tę dyskusję popełnię ponownie wpis o tolerancji w naszym kraju, chociaż już się w tym względzie czuję wyżyta).
  • Do tych, którzy uważają, że pojawiają się ciągle te same nazwiska itp.: NIC nie stoi na przeszkodzie, żeby do nich dołączyć, ale mam jedną prośbę: wykluczcie zanudzenie słuchaczy, czy to na miejscu czy na streamie, szanujcie czas innych i miejcie pewność, że macie coś do powiedzenia. Po czym to stwierdzić? To proste: po osiągnięciach "do dziś". Posłuchajcie wykładów i prezentacji i pomyślcie krytycznie w odniesieniu do siebie. Ci, którzy krytykują przeważnie sami nie mieliby w danym temacie nic do powiedzenia. Staram się być głucha na malkonentów, ale czasami ma się ochotę powiedzieć "wyjdź". 
  • Dobre jest podsumowanie z panelu o hejterach, gdzie po dość trafnym spostrzeżeniu, że wszyscy mamy w sobie hejtera, padło "chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie". Podpisuję się pod tym w zupełności. Chociaż zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którym zawsze coś będzie nie pasować. Szkoda mi na to czasu. Bycie członkiem BFG to niewątpliwe wyróżnienie, bycie panelistą, to już zobowiązanie, z którego na BFG pięknie się wywiązują, za co jako słuchacz dziękuję. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, to nie musi mnie o tym informować.  
  • Sama impreza jest świetnie zorganizowana. Dopracowany jest każdy szczegół, za co wielki uśmiech i ukłon dla organizatorów, w szczególności dla przecudnej Oli, która jest też z innej planety  cholernych profesjonalistów ;-) Jeśli ktoś prowadzi bloga, a zawodowo nie bywa, nie bywał na takich imprezach, to gorąco polecam. Doskonałe szczególnie na pierwszy raz, nie będzie bolało ;-)
  • Minus jest jeden: 2 dni to za mało. 
  • Mało gdzie można poznać tak wiele osób z tak różnymi zainteresowaniami. Przekonałam się o tym ponownie i pozdrawiam Basię z tczewskiego radia oraz Iwonę, z którą porozmawiałyśmy o nowym projekcie otwarcia centrum medycyny chińskiej. Jestem za! I wiele innych osób, które miałam przyjemność poznać. 
  • Poznać Lekkostronniczych? Bezcenne. Zauśmiechałam Karola na amen, no ale na niego tak się reaguje. Nie tylko na niego :-)  
  • Fuksiary roku: Dorota Kamińska z Pozytywnej Kuchni i Marta, które zagrały mecz z facetami na stadionie Areny. Jak to zauważył podobno Art Kurasiński "żeby zagrać na Arenie trzeba być blogerem, albo nazywać się Ronaldo". 
Flesze z prezentacji, dyskusji, lunczy, uścisków i ustaleń i fotoseszynów. Większych zdjęć nie będzie, bo jest ich sporo na fanpage Blog Forum Gdańsk i w całym internecie. Odsyłam.

Nie mam zdjęć z after party, więc zastępcze. Muzyczna perełka wieczoru: występ Smolika. Tak. Wiem. Nazwy drinków nawiązujące do blogerów - świetne ;-) Przy okazji catering z gdańskiej "Metamorfozy" - niebiański. Zakochałam się w świeżym łososiu (jak mogłam nie zrobić zdjęcia), którego zabrałam porcję ze sobą i dojadałam jeszcze w taksówce (ba, kierowca mnie nie zrugał, a przez całą drogę tak miło nam się rozmawiało, że mnie skasował mniej niż powinien, czyli tyle ile miałam. Tak, wiem, że to mój zajebizm w środku nocy, ale i tak było mi głupio, bo wolę dawać napiwek niż zbijać cenę poniżej norm. 
After Party nie opiszę, bo nie było latynoskiej muzyki, więc nie było salsy. Było wszystko, absolutnie wszystko inne. Wszyscy też byli wszystko. Tego również nie opiszę.

Stadion PGE Arena. Zobaczyłam go z każdej strony. Gdyby nie BFG i Ola Mokwa, nie byłabym w niektórych miejscach nigdy. Bezcenne. Właściwa kobieta na właściwej wysokości. Podobno na dach da się wejść, ale byłam na szpilkach... 



BFG zasysa każdego (pomijam malkontentów). Kocham to uczucie. To jak dwudniowy rollercoaster.
I polecam śledzenie strony forum, ponieważ mają pojawić się nagrania z paneli.
Przeżyjmy to jeszcze raz, a ja szykuję się do wyjazdu do Berlina.



I jeszcze na koniec: dziękuję, że mogłam tam być i przeżyć to osobiście. BFG jest po prostu zajebiste przede wszystkim dzięki ludziom, którzy tam są, organizują to i biorą w tym udział w każdym charakterze. To zupełny kosmos, który się coraz bardziej rozszerza i z którego leci się na Ziemię jak Felix :-) 
Update: Tomasz Tomaszewski stworzył zbiór blogów blogerów obecnych na Blog Forum Gdańsk 2012. Link . 
 Polecać nie muszę. Na pewno sama nie raz skorzystam.






 

Komentarze

  1. Właśnie miałem zamiar zaproponować kawę albo może nawet kolację żeby usłyszeć relację z BFG od Ciebie osobiście i bezpośrednio ale mógłbym się nie wypłacić za bezcenne minuty. No chyba że spotkamy się żebym opowiedział jakie przygody i jak mi się udał kolejny rejs. Mam nadzieję, że jakoś to uzgodnimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheheh, z Tobą? Zawsze ;-) Czekam na privie na info, kiedy tu będziesz, coś wymyślimy :-)

      Usuń
  2. Wiedząc, że Ty tam jesteś, było mi troszkę lżej ;) I cieszę się, że tam byłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrzyni nakręcania się ;-)

      Usuń
    2. Nie myśl, że zapomniałam o obietnicy. Jak wrócę, to pakuję kopertę :-)

      Usuń
  3. Jednak trochu szkoda, że mnie tam nie było...

    OdpowiedzUsuń
  4. Po dr nie stawia się kropki i kropka.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. S różne rodzaje imprez zamkniętych. - do uslug

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl