Slow na Maxa
Max Kolonko udzielił świetnego wywiadu dla Onetu. Bardzo sobie cenię wywiady z ludźmi żyjącymi na zachodzie, bo mają często moje spojrzenie na świat i na Polskę. Czytając ich oddycham, bo wiem, że nie zwariowałam, nie odbija mi palma i nadal, 17 lat od powrotu do Polski nie tracę dystansu w ocenie.
To, że media często zalewają nas tandetą jak produkty na wagę w hipermarkecie to nic nowego. Ludzie dzielą się dla mnie na dwa typy: tacy, którzy to kupią i będą się wkurzać, że taka tandeta oraz takich, którzy nawet się koło tego nie zatrzymają. Jak ja.
Dlaczego? Bo to jeden z puntów zarządzania czasem. Jeden z ważniejszych. Segregacja, selekcja informacji i ich źródeł. Zdecydowanie lubię nie wiedzieć, niektórych rzeczy, nie znać jakiegoś nazwiska, jakiejś sprawy, bo wychodzę z założenia, że o tych ważnych wiem.
O tych zabawnych też.
Co uważam za zabawne? Wielką aferę z powodu dachu. Błędy zdarzają się wszędzie na świecie, ale rozmyta odpowiedzialność jest tak pięknie nasza a potem trwają o niej godzinne debaty. Ot, sport narodowy.
Albo pomysł budowy elektrowni atomowej. Gdy Niemcy postanawiają wyłączyć wszystkie elektrownie do 2020r., my myślimy nad włączeniem własnej. Kilkadziesiąt lat za cywilizacją, nic nowego. Jak już będziemy ją mieć, to będzie można w tv uruchomić osobny program na temat jej działania. Będzie nowa maskotka. Wypowiedzi ekspertów, protesty. Cudo. Ryzyko wybuchu spowoduje, że Polacy zaczną żyć chwilą i nauczà się cieszyć każdym dniem. Tak mniej więcej. Może to faktycznie sposób na zmianę mentalności? ;-)
Reszta to strata czasu. W końcu jestem slow. Slow life po polsku to sztuka sama w sobie. Fantastycznie niszowa i długo taka pozostanie. Zmiana podejścia, filozofii jest jak zmiana mentalności. Łatwiej jest się uczyć czegoś od nowa niż zmieniać stare. I tak świetnie i bardzo mnie to cieszy, że coraz więcej ludzi chce, że szukają, że czują bunt przeciw fast, przeciw wyścigowi szczurów, szukają alternatyw, że pojawiają się magazyny slowlifowe. Małymi krokami, ale do przodu. Ważne, żeby to nie była moda, tylko trwała tendencja. Jestem dobrej myśli. , bo gdzieś tam wierzę, że ludzie w końcu przestaną chcieć być szczęśliwi i po prostu zaczną.
Ciężkie czasy. Żądza pieniądza. Presja ekonomiczna. Jak tu być slow?
OdpowiedzUsuńMoże można.
Spróbuję.
:)
A skąd Szwaby będą brali energię, jak zamkną jądrowe ?
OdpowiedzUsuńod nas
UsuńWidzisz? Od Qwerty.
UsuńCzyli ze źródeł odnawialnych.
Gorzej, jak zarabiać na swojej pasji będzie można dopiero za kilka lat, a rodzice grożą wyrzuceniem z domu za brak chęci pójścia do "normalnej" pracy.
OdpowiedzUsuńHm. A ja nie za bardzo rozumiem, to znaczy, że normalna praca nie może być pasją? Bo moja dla mnie jest. Chociaż faktycznie, życie slow może być lekko utrudnione jeśli się jest na życiowym starcie. Wiesz dlaczego? Bo młodość jest z natury niecierpliwa ;-)
UsuńA mnie sie podbalo, jak niesforny kibic wybiegl na murawe i zaczal uciekac ochronie. I jak absurd zwyciezyl i go sadzili w sadzie, za to, ze rozbawil i poprawil humor wielu wkurzonym, zawiedzionym, rozczarowanym, bo dzieciaki ze szkoly zony wygraly bilet na ten mecz, a nie bylo madrego, ktory by sie nimi zajal i zorganizowal nocleg, zeby jednak nastepnego dnia ten mecz obejrzeli. Pozostanie im wspomnienie widowiska, ktore urzadzil swoim kosztem wzmiankowany wesolek. Dobre i to. Nie wstyd wam, dorosli?
OdpowiedzUsuń