5 top = Filmowe wyciskacze łez wszechczasów

NAJWIĘKSZE FILMOWE WYCISKACZE ŁEZ 

Nieszczęśliwa miłość zawsze działa. Nie piszę specjalnie, dlaczego dany film jest wyciskaczem łez (tam gdzie jest to oczywiste, to jest, gdzie nie, pozostawiam do poznania).



"Miasto aniołów" (1998)


Kocham Nicolasa Cage'a. No i ta rola. I Meg Ryan. I jej rola. Płakać się chce na samo wspomnienie.
Przepiękna scena, gdy anioły zbierają się na plaży o wschodzie słońca.
Wyciskacz łez 8/10


"Uwierz w ducha" (1990) 


Film, który widział chyba każdy. Na tym filmie płacze się od początku.
Wyciskacz łez: 7/10


"Romeo i Julia" z (1997) 


Di Caprio. Muzyka. Miłość. Muzyka. Di Caprio. Pech. 
Wyciskacz łez 6/10 


"Titanic" (1997)


Pierwszy raz widziałam go na premierze w kinie. Poszłam na nią z ówczesnym chłopakiem (który wyglądał jak Di Caprio, co mnie podwójnie dobiło i który był ówczesną miłością mojego życia) i parą przyjaciół. Płakałam od wiadomej sceny przez cały wieczór w klubie, do którego poszliśmy na piwo. Cały wieczór łkałam pytając "dlaczego on musiał utonąć?" Tak, wiem, każdy myśli, że chodziło mi o statek. Wyrozumiałe towarzystwo dało mi się wypłakać bez izolowania od społeczeństwa. Kasetę video mam do dziś. Nie mam odtwarzacza. 
Wyciskacz łez: 8/10

Polska produkcja. "33 sceny z życia" (2008)



Jeśli niedawno straciło się kogoś bliskiego, ten film jest nie do zniesienia. Niestety nie miałam siły go kiedyś wyłączyć. Strasznie prawdziwy. Strasznie bliski. Umieranie jest w nim tak obok, jak w życiu. Można wypłakać oczy, długo nie można zasnąć. Cenny film. Nienawidzę go za prawdziwość. Widziałam go do tej pory raz. Szybko nie wrócę, bo jeszcze mi nie przeszło. 
Płakałam raz.
Wyciskacz łez: 10/10


Jeśli ktoś czuje się niewypłakany, to może spokojnie sięgnąć po któryś z tych filmów. W dołku ścisną na pewno. Nawet prawdziwych twardzieli, którzy wstając na koniec ukryją, że im zawilgotniały oczy. 
Wielką sztuką jest tak przedstawić wątek przerobiony dziesiątki razy w sposób, który nadal wzrusza. Tym filmom się to udaje i to doskonale.

Ponieważ to na pewno nie są wszystkie, to lista pozostaje otwarta.

Czasami trzeba sobie po prostu popłakać. Tak z głębi duszy. Jeśli brak naturalnych bodźców, to trzeba sięgnąć po film. 

Romantyczne komedie z happy endem oraz romantyczne filmu z nieszczęśliwą miłością, ale bez śmierci jak np. "Casablanca", to inna kategoria. Następnym razem. 

Komentarze

  1. U mnie nieprzebrana ckliwosc zawsze wywoluje niesmak, bo to takie przewidywalne, schematyczne, jelonki ginace pod kolami, wzrok zranionego psa Nikolasia, rozdzierajaca krzywda Kapciuszka...
    co jednak nie znaczy, ze racjonalnie wiedzac, ze to tylko scenariusz i aktorzy, i hollywoodzka machina kinematografii - czlowiek czasami sie nie zapomni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychodzi Ci jakiś film na myśl? Albo pamiętasz, kto ostatnio przy tobie na jakimś filmie płakał?

      Usuń
    2. Zaczelo sie to chyba od mamy i 'Swiatel Wielkiego Miasta' Chaplina

      Usuń
  2. Prawdziwy mezczyzna placze tylko wtedy, gdy umiera Mufasa

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, jak mogłam o nim zapomnieć :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był kiedyś taki film o chłopcu, który umierał na AIDS, dawno temu, tytuł chyba brzmiał "Idź w stronę słońca" - ależ się zryczalam wtedy...... A ostatnio....? Film z Kate Hudson "Little piece od heaven" i "Jeden dzień" z Anne Hathaway ale na tych to tylko w finale ;-)

    Muszę przyznać, ze lubię bardzo takie wzruszajace filmy....

    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z filmów, który mnie wzruszył tak jak Ciebie "Titanic" to "Mamuśka" z Susan Sarandon (matka 2. dzieci umierająca na raka) i Julią Roberts (nową, młodszą wybranką tatusia tychże dzieci). Widziałam go w Stanach, reklamowali wtedy jako komedię, więc byłam totalnie nieprzygotowana na fabułę - o finale nie wspominając...
    Pozdrawiam,
    Dori

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl