Zaplątani, po co dorosłym baśnie
Bajki Disneya. Nie mam pojęcia, czy z tego się wyrasta. Kiedyś marzyłam, żeby je dubbingować. Złe charaktery pasują do mojego głosu :-) Kocham bajki i baśnie. Ta jest na szczycie listy właśnie za tę piosenkę. "Zaplątani" i mnie nie ma. Podobno wystarczy włączyć bajkę dziecku, żeby mieć spokój. Na pewno wystarczy włączyć mi właśnie tę i spokój gwarantowany. Mniej więcej.
Roszpunka przypomina mi mnie w zachowaniach, reakcjach. Tak jak ona mam wahania nastrojów, boję się czasami jak durna robiąc coś, ale to robię. Moje ulubione zdanie "Boże, Boże, jak ja się stoczyłam!!" :-) Nie wiem, kto to wymyślił, przetłumaczył, ale zrobił to genialnie. Podejmując się czegoś nowego tak samo popadam w skrajności. Emocjonalna Droga Mleczna. Coś równie fantastycznego, jak męczącego. I w takich chwilach fajnie jest mieć obok kogoś, kto powie twardo " garnek, żaba, proszę" prowokując do poddania, ale jednak popychając delikatnie do przodu.
Bycie kobietą daje bezkarne prawo do wszystkiego z euforią czy histerią włącznie. I włoską awanturą, bo tak, żeby za chwilę rzucić się z czułością na szyję.
Właśnie skończyłam oglądać "Małą czarną", gdzie kobiety mówiły o tym, że żyjemy w czasach, gdy to one (my), musimy przejmować odpowiedzialność, którą kiedyś brali rzekomo na siebie mężczyźni. Nie wiem skąd się to wzięło, to chyba taka moda mówić, że mężczyźni są dziś mniej odpowiedzialni. Jak na moje obserwacje, to im się tę odpowiedzialność siłą wręcz wydziera. W normalnym związku mężczyzna jest też normalnie odpowiedzialny. Mamy, owszem, jakiś podział odpowiedzialności, ale bez przesady z jej brakiem u mężczyzn. Podobno kobiety tracą przez to umiejętność cieszenia się życiem. Po co zrzucać to na facetów? Na kogokolwiek? Jeśli ktoś przestaje umieć cieszyć się życiem, czerpać radość z różnych wydarzeń, przeżyć, przysłaniając to odpowiedzialnością, to robi tak, bo tak zdecydował. To wybór. Prosty i jasny i nie ma nic wspólnego z nikim innym. Kurcze, mało co jest w życiu tak fajne i niezależne od niczego i nikogo jak przeżywanie chwil, w których serce wali jak szalone, oczy się śmieją, ma się ochotę uciec i schować, ale bierze się żabę, garnek i się idzie. Biegnie. Boso.
Nieważne ile mamy lat. Najważniejsze nie dać tego w sobie stłamsić wymówką odpowiedzialności. To nie ma nic do rzeczy. Odpowiedzialność leży na zupełnie innej półce. Razem z rachunkami, terminami, zobowiązaniami i wszystkim co należy i wypada. Ale to jest daleko od regału z półką "Boże, oszalałam chyba, że to robię". To ta półka odpowiada za szczęście dziecka w nas. Osobiście jest moją ulubioną i nie daję się jej zakurzyć. Cała reszta byłaby bez tej półki bez smaku, bo cały myk polega na dawkowaniu w życiu wszystkiego. "Boże, Boże jak ja się stoczyłam" hehe. Genialne.
Nic dodać, nic ująć! Czytam i uśmiecham się sama do siebe - jakbyś mi w głowie siedziała normalnie, no! :)))
OdpowiedzUsuń