Świeżym chlebem pachnące

Wieczorem zaczęliśmy.
Ja wsypywałam składniki, M. zagniatał.
Na noc  daliśmy mu spokój.



Rano docierał do mnie powoli przez sen zapach. Zapach pieczonego chleba. Dziwne. Za zapachem dotarł  szept - Marzena, wstań powoli, ale bardzo cicho.
Usiadłam na łóżku.
- Ciii
Wziął mnie za rękę
- Chodź, zobaczysz coś  :-)





To było piękne.
I pierwsze.



Nasz wspólny chleb.
A właściwie dwa bochenki.




PS. Przepis i zakwas dostałam od Mojej Trawy.

Dziękuję.

Komentarze

  1. Też pamiętam mój pierwszy chleb :) Zapach, smak i to uczucie podekscytowania "o rany! Chleb! Prawdziwy! Wyszedł!" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)
      To prawda. Nawet nie sądziłam, że pierwszy chleb robi aż takie wrażenie i sprawia aż taką przyjemność :-)

      Usuń
  2. Zobaczysz jak długo pozostaje świeży. O ile nie zjecie wszystkiego na raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuję sprawdzić, ale już mam zapisy na kolejne bochenki, bo mi się pół rodziny nim zachwyca.
      Świetna sprawa :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zapraszam do korzystania ze skrótu: ml76.pl