Personalne spamowanie



Odpalanie zakładki "spam" wiąże się przeważnie z nudnym procederem usuwania wiadomości skierowanych "do mnie imiennie". (Przeważnie, gdyż i tak muszę go przeglądać dokładniej, ponieważ czasami wpadają tam niespamowe wiadomości).
Czasami dostaję na służbowe konto oferty firm, które się zajmują szeroko pojętym budowaniem wizerunku, relacji, pozyskiwaniem klientów itd itp. Wszystko byłoby fajnie, gdyby firmy, które osobiście szacuję i cenię (znając ich dorobek) przesyłają materiał, w którym uczą, że personalizacja reklam przynosi najlepsze efekty. Co w tym złego? Nic. To oczywiste. Proszę bardzo. Tylko zanim ta usługa zostanie odznaczona za szczególne osiągnięcia, to może jeszcze niech ktoś zobaczy, jak to wygląda w skrzynce i w zakładce "spam". W mojej skrzynce i zakładce spam. Czy personalizacja mailingu ma sens? Może ma.  Może jest jakiś odsetek ludzi, którzy myślą, że to jest skierowane do nich. 


Mnie osobiście nie jest miło, że moje imię jest elementem spamu. Nie jest mi też niemiło, bo generalnie szybko zaznaczam wszystkie i kasuję, jednak nie wpływa to dobrze na moje podejście do tej metody. Wystarczy ten widok spamu  z JEDNEGO dnia. 


Co by jednak było, gdybym w danych nie wpisała "Marzena" tylko np "olej to". Nic. Tytuł maila zaczynałby się pewnie od "olej to", albo od niczego (bo może programy są na tyle sprytne, że wyłapują fejki). 

Do czego zmierzam? Do tego, że są adresaci tych reklam, którym nie podoba się to, że wykorzystuje się tak dane osobowe. Wyrażam na to zgodę? No i? Psychologicznie to ma odwrotny skutek, bo  mnie zraża nie tylko do nadawcy, ale i oferty. Już niech lepiej spam zostanie spamem. Jak będę miała lepszy dzień, to go otworzę. 

Czy krytykuję rozsyłanie ofert mailami? No oczywiście, że nie. Jestem marketingowcem i sama pracuję głównie mailami i telefonem, bo to boski efekt globalizacji, że możemy w ten sposób przekazywać informacje na całym świecie, ale jest jedna ważna zasada: informacja, wiadomość, żeby była skuteczna musi być w jakiś sposób oczekiwana. 

Dla bardziej masowych produktów i usług oczekiwaniem jest np. zapisanie się na listę mailingową, bądż newsletter. Sama z tego korzystam i żeby było zabawniej, nawet tam nie wykorzystują mojego imienia. Klasa sama w sobie, dostaję wiadomości, które chcę dostać. Ba, ale właśnie firmy, które same tego przestrzegają i nie stosują personalizacji newsletterów czy informacji o aktualnych szkoleniach, łotewer, namawiają do tego swoich Klientów? Serio. Dziwne. 

Jednak pomijając aspekt zawodowy i wracając do prywatnego, jeśli jesteś marketingowcem i masz zamiar wykupić jakąś usługę związaną z personalizacją mailingu, zobacz powyższy skan z mojego monitora i zastanów się, czy chcesz, żeby twój mail tam trafił. 

Personalizacja w tym rozumieniu polega na świadomym i celowym używaniu imienia i nazwiska adresata, a nie masowym. Żadna technologia tego nie zmieni, zmieniając jedynie maile w spam. 

Czy ja się czepiam czy może jednak jest to usługa przekraczająca dobry ton? Kto wie. Kto wie. 
Jednak jeśli ktoś odbiera te maile jako rzeczywiście spersonalizowane, to przesyłam wyrazy współczucia.
Pójdę krok dalej i dam Ci mały tipp: nie myśl zwrotem "dostałam ofertę", tylko "dostałam spam". To nie jest spersonalizowana dla Ciebie oferta. Miej tego świadomość.


PS. Tak, nie używam prywatnie żadnego klienta poczty, bo nie widzę potrzeby. Taka jestem. Spam sam się selekcjonuje na kontach pod google. 

Komentarze