Świętość modna
Zień zrobił pokaz mody w kościele i dostał cięgi od opinii publicznej i branży i sponsorów i jest rozżalony. I nie wie dlaczego.
Z reguły uważam, że artystom więcej wolno. Dużo więcej. To sztuka przesuwa granice, zmienia punkty widzenia, komentuje, kreuje. I amen. Niech tak będzie. Będę broniła wszystkiego, co uważam za sztukę. Natomiast zniesmacza mnie bezmyślna i służąca niczemu prowokacja (człowiek, który udawał stosunek z figurą ukrzyżowanego Jezusa).
Rozumiem, że świat mody jest w naszych czasach swego rodzaju świętością. Kreatorzy mody, projektanci wynoszeni są na ołtarze przez wiernych i fascynatów światem mody. No i ok. Sama się zaczytywałam ostatnio w życiorysie Coco Chanel. Doceniam. Ale... nie przeceniam.
Żyjemy w czasach przetrawionych komercją. I ok. Nie ma sensu negowanie tego. Jednak jeśli świat mody stawia się na równi ze świętością, to już coś się dzieje nie tak. Kościół przechodzi kryzys. Rozumiem. Nie wtrącam się. Ufam, że z niego wyjdzie obronną ręką. Dlaczego? Bo ludzkość potrzebuje świętości. Ja jej potrzebuję.
Mówi się, że jak trwoga to do Boga. Sama jak mam trudniejsze chwile lubię iść się pomodlić. Kocham wejść do któregoś ze starych kościołów i zatopić się w modlitwie, albo pójść na mszę do Dominikanów w Gdańsku. Żadna medytacja mi tego nie da. medytacje i chillowanie są dobre, gdy jestem w stanie równowagi. Kościół jest dla mnie miejscem uświęconym. I bardzo chcę, żeby tak było. To nie imprezownia.
Katedra w Kolonii, Kościół Mariacki w Gdańsku, Klasztor Jasnogórski. Mimo tak wielu turystów, mimo wyciągniętych aparatów, mimo tego, że ludzie różnych wyznań wchodzą z ciekawości, to czuje się świętość i szacunek. Bo ludzie tego potrzebują.
To nie jest fanaberia. Świętość, duchowość są nam potrzebne. Dla jednych jest to sprawa bardzo prywatna, inni będą o tym rozmawiać swobodnie. Nie ma znaczenia. Ludzie są różni, jak religie, jak księża. Jednak szacunek dla kościołów, meczetów i synagog jest bezdyskusyjny. I ja jestem też "za". Mimo wszystko. Chcę, żeby sztuka wchodząc do kościoła nie robiła z niego targu czy wybiegu pod ołtarz. Nie tak. Niech znak czasów tu nie wchodzi w taki sposób.
Nie wiem jaki poziom znudzenia kierował Zieniem, nie zakładam, że zrobił to dla prowokacji, ale myślę, że zrobił coś, co odziera kościół ze świętości. Wprowadził jarmarczny akcent. Zienia nie potępiam, bo zachował się jak dzieciak. Już mu inni dali po łapkach. Ja bym mu dała pstryczka w nos z komentarzem "Artysta? No to bądź nim."
Kościół jest miejscem, jednym z niewielu, w którym możemy i mamy odczuwać świętość. Zostawmy to tak.
Kościele znajdź się w naszych czasach i nie ulegaj zachciankom i kaprysom.
Rzadko chodzę do kościołów, ale chodzę, bo wiem, co mnie tak spotka. I niech tak zostanie.
Z reguły uważam, że artystom więcej wolno. Dużo więcej. To sztuka przesuwa granice, zmienia punkty widzenia, komentuje, kreuje. I amen. Niech tak będzie. Będę broniła wszystkiego, co uważam za sztukę. Natomiast zniesmacza mnie bezmyślna i służąca niczemu prowokacja (człowiek, który udawał stosunek z figurą ukrzyżowanego Jezusa).
Rozumiem, że świat mody jest w naszych czasach swego rodzaju świętością. Kreatorzy mody, projektanci wynoszeni są na ołtarze przez wiernych i fascynatów światem mody. No i ok. Sama się zaczytywałam ostatnio w życiorysie Coco Chanel. Doceniam. Ale... nie przeceniam.
Żyjemy w czasach przetrawionych komercją. I ok. Nie ma sensu negowanie tego. Jednak jeśli świat mody stawia się na równi ze świętością, to już coś się dzieje nie tak. Kościół przechodzi kryzys. Rozumiem. Nie wtrącam się. Ufam, że z niego wyjdzie obronną ręką. Dlaczego? Bo ludzkość potrzebuje świętości. Ja jej potrzebuję.
Mówi się, że jak trwoga to do Boga. Sama jak mam trudniejsze chwile lubię iść się pomodlić. Kocham wejść do któregoś ze starych kościołów i zatopić się w modlitwie, albo pójść na mszę do Dominikanów w Gdańsku. Żadna medytacja mi tego nie da. medytacje i chillowanie są dobre, gdy jestem w stanie równowagi. Kościół jest dla mnie miejscem uświęconym. I bardzo chcę, żeby tak było. To nie imprezownia.
Katedra w Kolonii, Kościół Mariacki w Gdańsku, Klasztor Jasnogórski. Mimo tak wielu turystów, mimo wyciągniętych aparatów, mimo tego, że ludzie różnych wyznań wchodzą z ciekawości, to czuje się świętość i szacunek. Bo ludzie tego potrzebują.
To nie jest fanaberia. Świętość, duchowość są nam potrzebne. Dla jednych jest to sprawa bardzo prywatna, inni będą o tym rozmawiać swobodnie. Nie ma znaczenia. Ludzie są różni, jak religie, jak księża. Jednak szacunek dla kościołów, meczetów i synagog jest bezdyskusyjny. I ja jestem też "za". Mimo wszystko. Chcę, żeby sztuka wchodząc do kościoła nie robiła z niego targu czy wybiegu pod ołtarz. Nie tak. Niech znak czasów tu nie wchodzi w taki sposób.
Nie wiem jaki poziom znudzenia kierował Zieniem, nie zakładam, że zrobił to dla prowokacji, ale myślę, że zrobił coś, co odziera kościół ze świętości. Wprowadził jarmarczny akcent. Zienia nie potępiam, bo zachował się jak dzieciak. Już mu inni dali po łapkach. Ja bym mu dała pstryczka w nos z komentarzem "Artysta? No to bądź nim."
Kościół jest miejscem, jednym z niewielu, w którym możemy i mamy odczuwać świętość. Zostawmy to tak.
Kościele znajdź się w naszych czasach i nie ulegaj zachciankom i kaprysom.
Rzadko chodzę do kościołów, ale chodzę, bo wiem, co mnie tak spotka. I niech tak zostanie.
Dla mnie takie akcje nadal wzbudzają lekki niesmak...
OdpowiedzUsuńMnie dziwi, że ludzie, w których mamy widzieć artystów, mają potrzebę sięgania po takie narzędzia, środki. Bycie kontrowersyjnym w bardzo słaby sposób. Prowokacja tak, ale ma być naprawdę ciekawa. Ta taka nie jest. Bardzo chciałabym, żebyśmy jako ludzie mogli mieć swoje sfery. W tym tę świętości.
UsuńDziękuję Ci za ten tekst. Dobrze wiedzieć, że jeszcze (mimo wszystko) istnieją ludzie, dla których świętość jest ważna.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: dziekuj.blogspot.com